Spotkanie Koleżeńskie
w 50-lecie matury rocznika 1963/64
Przasnysz - Gmach Liceum, a potem - Restauracja "Millenium"

Siódmego czerwca 2014 roku spotkaliśmy się po pięćdziesięciu latach.























































Dyrektor Liceum - dr Radosław Waleszczak w rozmowie z Elżbietą Parzych (Lubowiecką)







Przyjęcie w restauracji "Millenium"

















Kazik Śliwkowski wystąpił w roli Sołtysa. Jego tekst mową wiazaną poniżej.





Witajta!

Rozpoczynam błyskawicno kampanie wyborco do samorządu lokalnego.
Bo w Polsce zawse je jakaś kampania, a ta bedzie sie nakladać
na kampanie buracano.
Nie bede nic wom obiecywał, ino nieco powspominom.

Sami wybraliśta mnie ponad pół wieku temu nazad,
a tera kandyduje jesce raz.
Jak ta 50-ka nie stuknie, cholera jasna, jak nie huknie, jak nie śmignie
- toć jak z bicza trzas!
Aż mną zatrzęsło - jak po półlitrówce bez zagrychy.
A Wy, żeby para nie poszła mi w las, trzymajta za mnie po cichu kciuki.

Może przymróżta oczy i otwórzta głowy,
bo tak lepi widać, gdy człek półwiekowy.

Moja klasa to była "B" - „Hefajstosa”,
sześćdziesiąt - sześćdziesiąt cztery.
Do szkoły’m chodził z buta,
albo jeżdziło sie rowerem.

Akurat Sowieci sie tłuc zaczeli
sputnikiem po kosmosie,
a człek miał w Klewkach te pare ha
i bratnie podboje w nosie.

Odbębniał lekcje jak mógł -
uciekał od matmy i fizy,
chemii, biologii, bo to był wróg.
Nie żadni tam talibowie.

No może pochody, obchody ku czci...
Co jeszcze? niech mi kto podpowie.

Nie było to życie tak całkiem bez trosk -
raz nam ktoś wyczaił zagryche
i zeżarł na Kępie, i lej tu pod nos
„patyka” i zagryź szczawikiem.

Łoj, bawić sie wtedy umiało! nie to
co dzisiaj w jazgocie i kurzu.
Prywatki u Szczepka, u Zenka, ze sto
płyt sobie’m przesłuchał w naturze.



Shadowsi , Beatlesi i Stonsi - i jam
Grał sobie na akorełonie...
Biesiady, posiady, świeżynka i chrzan,
i masło, i kwitły jabłonie.

Przed samo maturo tom z Tadkiem zachodził
z książkami nad staw,
bo to trzeba
sie troche pomęczyć, nie czekać na traf,
czy ściąge, co spadnie ci z nieba.

A już po maturze - dojrzały był człek
i do GE-KA-O go wpuszczali.
Muzyka na żywo, dwadzieścia dał zet
i pojadł, potańczył na sali.

Dziewczyny - co prawda - zerkały gdzieś w bok,
niejedna nam czasem przepadła.
No, miał satysfakcję przynajmniej tę chłop,
że w klubie tworzyły się stadła.

A potem zleciało 25 lat
i nam sie wykończył spokojnie
PEEREL. Przy stole. Na zawał. A strat
zostawił ciut mniej niż po wojnie.

I teraz świętujem wolności już ćwierć
stulecia. Nie wieta dlaczego?
Ćwiarteczke se strzelta, rozjaśni sie łeb
od picia bezkonsumpcyjnego!

Ja sołtys, ja chłop, mam pamięć do dat.
Choć były i guzy, i blizny
- do naszej połówki dodajta sto lat
i mata zniesienie pańszczyzny.

Czy po tych wspomnieniach możeta
głosować? Jeśli tak - to proponuje
przedłużyć kadencje na pięćdziesiąt lat.
Jeśli tak - to bardzo dziękuje,

Bawta sie, pijta, wspominajta - do zobaczenia za 50 lat.

SOŁTYS.

W tekście pod nazwami zespołów linki do podkładu muzycznego z epoki. Proszę klikać :)


















































Do zobaczenia na siedemdziesiątkę!


Str. oprac. Adam Myśliński

stat4u