|
Gdańsk - 28 i 29 lutego 2004 roku |
W Pierwszym
Nadbałtyckim Spotkaniu Licealistów z Przasnysza, które odbyło się 28 i 29 lutego 2004 roku w Gdańsku w pensjonacie "Jaszczurówka"
- udział wzięli:
Jagoda Tomaszewska
(Zdralewicz), Barbara Czaplicka (Brodewicz), Jadwiga Budnicka (Łazarska),
Barbara Pszczółkowska (Chądzynska), Waldek Liszewski,
Regina Todryk (Czernohorska), Wanda Opalach, Zosia Sikorska (Boguś) (...)
(jej starszy brat był naczelnikiem w Przasnyszu), Hania Chrostowska (Rudajcio),
Ula Lewandowska (nie znam nazwiska z męża), Terenia Jermolińska (Szczepańska), Basia
Kwiatkowska (Jaszczurowska) i Henia Kurowska (chodziły dwa lata po mnie), siostra
Kwiatkowskiej - Joasia, no i ja - Ala Wronowska (Lewandowska).
Telefonicznie połączyły się jeszcze: Zosia
Michalska (Kozak), Lulka Grabowska (Zarębska), Tosiek Obojski. [Telefonicznie nie połączył się Adam. M.,
ale to już całkiem oddzielna historia.] Składałyśmy się zaledwie
po 30 zł, a Basia J. przygotowała taki stół, że uginał się od pięknych i
smacznych przekąsek i zimnych dań. Henia przyniosła dwie butelki szampana, ja
tort i butelkę wina półwytrawnego. Dodatkowo dostaliśmy herbatę i kawę,
skolka ugodna, no i jeżeli ktoś chciał coś gorącego to extra płacił. Mówię
Wam żyć nie umierać.
Oczywiście usiadłyśmy z Jagodą przy sobie, ponieważ od
malucha byłyśmy skumplowane. Chodziłyśmy "na muzykę", nasza rodzina
pracowała w PZGS-ie (jej ciocia z moim tatą), tak więc choinki, wycieczki
zakładowe i inne sprawy zbliżały nas do krwi!!
Jaguś przywiozła tony starych zdjęć, ponieważ w tamtych latach miała
"druha". Jeszcze tyle swoich zdjęć z tego okresu nie widziałam.
Przywołałyśmy wspomnień bez liku, okazuje się, ze "Na Rudę" z występami
chodziła także ona i Lulka Grabowska. Lulka powiedziała, że ma jeszcze do
dzisiaj program jednego z występów. Po wypiciu toastu za PIERWSZE SPOTKANIE
NADBAŁTYCKIE, w ruch poszły zdjęcia, potem wspominki, potem intonowałam
melodie z tamtych lat i były to rosyjskie, ale i angielskie. Jagoda (wielce
utalentowana rusycystka), pamiętała dobrze słowa "Kajakowych"*)
pioseneczek i
nie obyło się bez
"Chłopaka z gitara" i "Autostopu", także repertuaru Maryli Rodowicz. Spotkanie trwało prawie
7 godzin, czyli do północy. Myślę, ze gdyby nie było popielca w ruch
poszłyby także nogi!
Na niedzielę w planie pozostały do pokazania "obcym" ciekawe miejsca w Gdyni.
Oczywiście każde miasto pokazałam także z lotu ptaka i za wdrapanie się na
szczyty moi turyści dostawali nagrody, czyli słodycze i kawę.
Może jeszcze kiedyś pokażę komuś te same miejsca, mówię Wam, jak tam pięknie.
W tamtych miejscach kiedy stoisz, chce Ci się żyć!
Dzisiaj od rana popłakiwałam, a to że nie zdążyłam dać kwiatka z ptaszkiem
Jagodzie, bo dwie minuty wcześniej odjechała do swojego Nowego Dworu, a to
że wszystko tak szybko mija, a wieczorem jeszcze w związku z moim samochodem.**)
Dlaczego tak w życiu jest, że nie możesz być w pełni szczęśliwy? Chociaż
przez kilka dni?(...)
Naturalnie muszę jeszcze opisać obiad w niedzielę u mnie, dla gości spoza
Gdańska i bieganie od wagonu do wagonu przy pożegnaniu we Wrzeszczu.
No i jeszcze o tym, że mamy już chętnych na następne spotkanie, których w
lutym nie zdążyliśmy zawiadomić.
Ala
*) "Kajak" - ksywa, jaką uczniowie nadali nauczycielowi języka rosyjskiego i dyrygentowi szkolnego chóru -
Andrzejowi
Lewandowskiemu. Wymieniona wyżej Urszula Lewandowska jest jego córką
**) - w ferworze zajęć autorce przydarzyła się rysa
przez dwoje drzwi od strony pasażera w nowym samochodziku .
Najlepiej ogladać w MSIE przy rozdzielczości 1024x768, rozmiar tekstu - mniejsza.
|