.
|
Czerwiec 1939 r. Prezydent Ignacy Mościcki otwiera Gmach Chemii Uniwersytetu im. Józefa Piłsudskiego w Warszawie.
Lata pięćdziesiąte ub. wieku.
Widok z lotu ptaka.
Widok współczesny
Inauguracja roku akademickiego
Jedna z pracowni studenckich
Sala Rady Wydziału
Aula im. Wojciecha Świętosławskiego
Piknik w Ogrodach Wydziału
|
|
.
|
Do Redakcji nadchodzą materiały do "Księgi Pamiątkowej". Postanowiliśmy udostępniać je na bieżąco na jubileuszowej stronie www.
Wydział w latach sześćdziesiątych
- życie polityczne i towarzyskie
łode pokolenie w Stanach, Wielkiej Brytanii, Francji i ogólnie w krajach Zachodu w początku lat sześćdziesiątych XX w. wpadło w gorączkę rewolucyjną. Odrzucane były stare prawdy i autorytety, ówczesne rządy i władze. Rozszalała się też młodzież w rytm muzyki - rock and rolla. Jednak wydarzenia lat sześćdziesiątych miały miejsce nie tylko w Waszyngtonie, Nowym Jorku czy Londynie. Także studenci “Wydziału” na Pasteura ulegli wpływom tej niebywałej energii, której ani Uniwersytet, ani PRL nie były w stanie skanalizować.
Sam Wydział wydawał się spać. Senna Pasteura była ulicą, na której życie wydawało się sunąć powoli. Organizacje polityczne były reprezentowane wśród studentów przez ZSP i ZMS. W połowie lat sześćdziesiątych ZSP na Wydziale było tym, czym w gruncie rzeczy powinno być: związkiem zawodowym studentów. Do ZSP należała większość. Może dlatego, że Wydział położony był daleko od upolitycznionego centrum na Krakowskim Przedmieściu, a zarząd ZSP Wydziału Chemii bardziej autonomiczny. Nie domyślała się tego "komuna" doskonale reprezentowana w Centralnym Zarządzie Uniwersyteckim.
Na Pasteura ZSP przeprowadzało prawdziwe wybory z wielu kandydatami i autentyczną kampanią wyborczą. Pamiętam, że w wyborach pobił nas wszystkich Jasio Chodak. Ja ledwie się dostałem do Zarządu, a Jasio - uwielbiany przez płeć piękną - zebrał więcej głosów, niż my wszyscy pozostali razem wzięci. A było nas wybranych do Zarządu - o ile dobrze pamiętam - około dziesięciu. Ja przyjąłem funkcję odpowiedzialnego za propagandę, głównie dlatego, żeby tę propagandę zmienić.
Więc od razu zacząłem propagować to, czym ja sam i większość z nas bardzo się interesowała - wycieczkami w góry i lasy oraz zabawami towarzyskimi z muzyka i tańcem. Wyjeżdżaliśmy na wspaniałe wielodniowe obozy i wycieczki w góry - Beskidy, Bieszczady, a także w Lasy Kampinoskie. Wyprawy organizowali członkowie zarządu odpowiedzialni za turystykę. Pamiętam ich wielu, ale najbardziej aktywnym organizatorem wycieczek był Jacek Lipkowski. Urządzaliśmy także tańce i swawole, czasem w lasach - byle jak najdalej od władzy i komuny. Było to czymś w rodzaju emigracji wewnętrznej, która dla wielu z nas stała się początkiem emigracji prawdziwej.
W biurach ZSP panował na ogół wielki ruch. Coś tam się ciągle działo i ciągle ktoś tam był. Biuro ZSP znajdowało się naprzeciwko szatni z lewej strony holu wejściowego, a po drugiej stronie były pomieszczenia ZMS. Do ZMS należało wtedy może trzy osoby, no przesada, może sześć z przywódcą, którego nazywaliśmy miedzy sobą: “brzydkim słowem na K.” Ich ponure “biuro” było na ogół zamknięte. Gdy ponuracy czasami zbierali się - tych kilku komsomolców z przywódcą - obserwowali nas podejrzliwie i z zawiścią. Gdy u nas ruch i śmiech, u nich śmiertelna cisza. Ci oportunistyczni “komsomolcy” stali się później główną siłą komuny po marcu 68, ale wtedy jeszcze nie mieliśmy oczywiście pojęcia o nadchodzących, czarnych wydarzeniach. Na naszych “kolegów” z ZMS patrzyliśmy tylko pobłażliwie. Było nam ich żal, że tracą życie na komunistyczne bzdury i kłamstwa.
Moim głównym zmartwieniem był fakt, że Wydział nie miał swojego Klubu. Musiałem się szwendać po “Stodole”, “Medyku” i “Hybrydach”, gdzie z żalu spędzałem czasem trzy, albo cztery wieczory tygodniowo. Nie odbijało się to dobrze na moich stopniach, ale były to czasy, w których wielu z nas uważało, że PRL jest absolutną beznadzieją - jak w swoich wspomnieniach pisał mój przyjaciel Mikołaj Kołpowski. Jedni bawili się, inni zapijali, niektórzy szli w góry albo, gdy tylko mogli, emigrowali wewnętrznie lub wyjeżdżali z kraju.
Byliśmy pełni energii, pozornie beztroscy, choć były to czasy przed burzą. Z dzisiejszej perspektywy widzę, że już wtedy czuliśmy - tak dalej nie może być. Przecież całe życie - to nie tylko chemia, a PRL nie jest miejscem, gdzie można na prawdę żyć...
|
|
.
|
Sigma-Aldrich Sp. z o.o.
Poznań
4880.- zł
Merck - Sp. z o.o.
Warszawa
3500.- zł
|
Ożarów Mazowiecki
2000.- zł.
nLab - Warszawa
2000.- zł.
Millipore Sp. z o.o.
BioScience Division,
Warszawa
1830.- zł.
SHIM - POL
A.M. Borzymowski,
Izabelin
1400.- zł.
Aparatura Naukowo -
Badawcza
Andrzej Wiśniewski
Katowice
1000.- zł
(Kwoty z podatkiem VAT)
Formularz zgłoszeniowy można pobrać klikając na obrazek powyżej, wydrukować, wypełnić i nadesłać pod adres Wydziału z dopiskiem na kopercie: "Jubileusz". Można też nadesłać plik jako załącznik pod adres
orlowska@chem.uw.edu.pl
|
.
|
|