I   II   III   IV   V   VI   VII   VIII   IX   X   XI   XII   
1939   1940   1941   1942   1943   1944   1945   1946   1947   1948   1949   1950   1951   1952   1953   1954   1955   1956   1957   1958   1959   1960   1961   1962   1963   1964   1965   1966   1967   1968   1969   1970   1971   1972   1973   1974   1975   1976   1977   1978   1979   1980   1981   1982   1983   1984   1985   1986   1987   1988   1989   1990   1991   1992   1993   1994   1995   1996   1997   1998   1999   2000   2001   2002   2003   2004   2005   
W ROKU AKADEMICKIM 2004 / 2005 - OBCHODZIMY JUBILEUSZ PIĘĆDZIESIĘCIOLECIA WYDZIAŁU CHEMII UNIWERSYTETU WARSZAWSKIEGO
W ROKU AKADEMICKIM 2004 / 2005 - OBCHODZIMY JUBILEUSZ PIĘĆDZIESIĘCIOLECIA WYDZIAŁU CHEMII UNIWERSYTETU WARSZAWSKIEGO
W ROKU AKADEMICKIM 2004 / 2005 - OBCHODZIMY JUBILEUSZ PIĘĆDZIESIĘCIOLECIA WYDZIAŁU CHEMII UNIWERSYTETU WARSZAWSKIEGO

ul. Pasteura 1, 02-093 Warszawa


.

Czerwiec 1939 r. Prezydent Ignacy Mościcki otwiera Gmach Chemii Uniwersytetu im. Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Lata pięćdziesiąte ub. wieku. Widok z lotu ptaka.
Widok współczesny Inauguracja roku akademickiego Jedna z pracowni studenckich Sala Rady Wydziału Aula im. Wojciecha Świętosławskiego Piknik w Ogrodach Wydziału
.

Do Redakcji nadchodzą materiały do "Księgi Pamiątkowej". Postanowiliśmy udostępniać je na bieżąco na jubileuszowej stronie www.

Wydział w latach sześćdziesiątych
- życie polityczne i towarzyskie


łode pokolenie w Stanach, Wielkiej Brytanii, Francji i ogólnie w krajach Zachodu w początku lat sześćdziesiątych XX w. wpadło w gorączkę rewolucyjną. Odrzucane były stare prawdy i autorytety, ówczesne rządy i władze. Rozszalała się też młodzież w rytm muzyki - rock and rolla. Jednak wydarzenia lat sześćdziesiątych miały miejsce nie tylko w Waszyngtonie, Nowym Jorku czy Londynie. Także studenci “Wydziału” na Pasteura ulegli wpływom tej niebywałej energii, której ani Uniwersytet, ani PRL nie były w stanie skanalizować.

Sam Wydział wydawał się spać. Senna Pasteura była ulicą, na której życie wydawało się sunąć powoli. Organizacje polityczne były reprezentowane wśród studentów przez ZSP i ZMS. W połowie lat sześćdziesiątych ZSP na Wydziale było tym, czym w gruncie rzeczy powinno być: związkiem zawodowym studentów. Do ZSP należała większość. Może dlatego, że Wydział położony był daleko od upolitycznionego centrum na Krakowskim Przedmieściu, a zarząd ZSP Wydziału Chemii bardziej autonomiczny. Nie domyślała się tego "komuna" doskonale reprezentowana w Centralnym Zarządzie Uniwersyteckim.

Na Pasteura ZSP przeprowadzało prawdziwe wybory z wielu kandydatami i autentyczną kampanią wyborczą. Pamiętam, że w wyborach pobił nas wszystkich Jasio Chodak. Ja ledwie się dostałem do Zarządu, a Jasio - uwielbiany przez płeć piękną - zebrał więcej głosów, niż my wszyscy pozostali razem wzięci. A było nas wybranych do Zarządu - o ile dobrze pamiętam - około dziesięciu. Ja przyjąłem funkcję odpowiedzialnego za propagandę, głównie dlatego, żeby tę propagandę zmienić.

Więc od razu zacząłem propagować to, czym ja sam i większość z nas bardzo się interesowała - wycieczkami w góry i lasy oraz zabawami towarzyskimi z muzyka i tańcem. Wyjeżdżaliśmy na wspaniałe wielodniowe obozy i wycieczki w góry - Beskidy, Bieszczady, a także w Lasy Kampinoskie. Wyprawy organizowali członkowie zarządu odpowiedzialni za turystykę. Pamiętam ich wielu, ale najbardziej aktywnym organizatorem wycieczek był Jacek Lipkowski. Urządzaliśmy także tańce i swawole, czasem w lasach - byle jak najdalej od władzy i komuny. Było to czymś w rodzaju emigracji wewnętrznej, która dla wielu z nas stała się początkiem emigracji prawdziwej.

W biurach ZSP panował na ogół wielki ruch. Coś tam się ciągle działo i ciągle ktoś tam był. Biuro ZSP znajdowało się naprzeciwko szatni z lewej strony holu wejściowego, a po drugiej stronie były pomieszczenia ZMS. Do ZMS należało wtedy może trzy osoby, no przesada, może sześć z przywódcą, którego nazywaliśmy miedzy sobą: “brzydkim słowem na K.” Ich ponure “biuro” było na ogół zamknięte. Gdy ponuracy czasami zbierali się - tych kilku komsomolców z przywódcą - obserwowali nas podejrzliwie i z zawiścią. Gdy u nas ruch i śmiech, u nich śmiertelna cisza. Ci oportunistyczni “komsomolcy” stali się później główną siłą komuny po marcu 68, ale wtedy jeszcze nie mieliśmy oczywiście pojęcia o nadchodzących, czarnych wydarzeniach. Na naszych “kolegów” z ZMS patrzyliśmy tylko pobłażliwie. Było nam ich żal, że tracą życie na komunistyczne bzdury i kłamstwa.

Moim głównym zmartwieniem był fakt, że Wydział nie miał swojego Klubu. Musiałem się szwendać po “Stodole”, “Medyku” i “Hybrydach”, gdzie z żalu spędzałem czasem trzy, albo cztery wieczory tygodniowo. Nie odbijało się to dobrze na moich stopniach, ale były to czasy, w których wielu z nas uważało, że PRL jest absolutną beznadzieją - jak w swoich wspomnieniach pisał mój przyjaciel Mikołaj Kołpowski. Jedni bawili się, inni zapijali, niektórzy szli w góry albo, gdy tylko mogli, emigrowali wewnętrznie lub wyjeżdżali z kraju.

Byliśmy pełni energii, pozornie beztroscy, choć były to czasy przed burzą. Z dzisiejszej perspektywy widzę, że już wtedy czuliśmy - tak dalej nie może być. Przecież całe życie - to nie tylko chemia, a PRL nie jest miejscem, gdzie można na prawdę żyć...


.


Sigma-Aldrich Sp. z o.o.
Poznań
4880.- zł
Merck - Sp. z o.o.
Warszawa

3500.- zł

HURTOWNIA ODCZYNNIKÓW CHEMICZNYCH
Ożarów Mazowiecki
2000.- zł.
nLab - Warszawa
2000.- zł.
Millipore Sp. z o.o.
BioScience Division, Warszawa
1830.- zł.
SHIM - POL
A.M. Borzymowski, Izabelin
1400.- zł.
Aparatura Naukowo -
Badawcza
Andrzej Wiśniewski
Katowice
1000.- zł

(Kwoty z podatkiem VAT)



Formularz zgłoszeniowy można pobrać klikając na obrazek powyżej, wydrukować, wypełnić i nadesłać pod adres Wydziału z dopiskiem na kopercie: "Jubileusz". Można też nadesłać plik jako załącznik pod adres orlowska@chem.uw.edu.pl

.


 
Do góry
Powrót

Najlepiej oglądać w MSIE5.0 i wyżej.
Str. oprac. Adam Myśliński