.

 

DZIADEK




Powiedz mi teraz, kiedy twój ojciec wrócił z Ameryki? Kiedy z Ameryki wrócił dziadek Myśliński?

Kochanie, ja tak dokładnie nie wiem, ale według moich... według dat urodzenia braci moich starszych, no to można wiedzieć. Najstarszy urodził się w jedenastym roku1, - słyszysz? A to (dziadek) musiał przyjechać wcześniej, jak w jedenastym roku.

A ten dom tam na Błoniu kupił? Czy też to było czyjeś z rodziny?

Na trzy miesiące przed wybuchem pierwszej wojny2 ojciec cztery tysiące rubli w złocie złożył do banku w Warszawie. A mieszkaliśmy po drugiej stronie, jak ten budynek tam jest. Ja pamiętam jakiś czas, a później z powrotem... No i tam to kino było... I ludowcy byli - to musiał być osiemnasty rok, może dziewiętnasty... Tak - o, w tych latach.

Kto to byli ludowcy?

Co to ludowcy? No toć to cały czas życie idzie i jeden jest ludowiec, drugi jest prawicowiec, trzeci tam taki, czy inny... Od zarania, i od dwustu lat, czy od ilu, czy od stu za czasów naszej niewoli - caratu - to się to wszystko dzieliło. Pod Austrią mieli najłatwiejsze życie i tam organizowane były te strzeleckie (drużyny), Piłsudski tam organizował. Tam łagodniej było. Warszawskie i tu inne powstania... osiemset sześćdziesiątego... roku, a to pierwsze w osiemset trzydziestym pierwszym.

Ciotka Maria Myślińska - ta z Baranowskiej ulicy - mówiła, że w sześćdziesiątym trzecim roku jacyś dziadowie brali udział w tym powstaniu. Czy wiesz coś o tym?

No skąd? Ona więcej wie, bo ona mieszkała na Makowskiej tutaj zaraz z brzega, tutaj gdzie Lubowiecki, a w sąsiedztwie na Ostrołęckiej - tu jest taki klin, to tam mieszkał ojca brat... A ojciec był dwa razy w Ameryce. To za tym drugim powrotem musiał być tak, że przyjechał przed dwunastym rokiem. Matka czekała siedem lat. To jak najstarszy się urodził w jedenastym roku, to weź teraz siedem lat do tyłu... jedenasty, dziesiąty... to w dziewięćset trzecim, czy którymś tam roku... (musiał pojechać). A pierwszy raz nie wiem ile tych lat... I Maria... Maria może tam coś wie więcej, bo ona rozmawiała - przypuśćmy - z Krajewskim i z bratem ojca. (Ojciec) ziemię miał tam... jak to nazywają... Powłoczki3, nie Powłoczki... hektar, czy jedną trzecią hektara, pojechał do Ameryki, a ten (brat) gospodarzył, gospodarzył i wziął tę ziemię. A prapradziadek mógł być w tym... mógł brać udział w powstaniu. Ale te rzeczy to trzeba by - kochany - wyciągnąć z akt.

Ale w jakich aktach? W aktach chyba tam niewiele będzie. Jakby go wsadzili (do więzienia) - wtedy będzie.

Toż akta stare, stare akta nie poginęły w kościele.

W kościelnych aktach jest data urodzenia i koniec. Tam chyba się wiele nie dowiesz.

No jeszcze jest - kochany... teraz jest taka sprawa... jeszcze tam Stefan Rykowski mógłby coś wiedzieć, bo on też jest z jedenastego... z dziesiątego rocznika. No i ten tam jeszcze...

Stefan jest starszy od ciebie ?

No tak...Stefan Rykowski, to jest razem z mamą, z dziesiątego rocznika.

A, tego nie wiedziałem.

I Rykowiak - jak on się... - Włodek, to on - rozumiesz - całą historię tę pisał, powiatu przasnyskiego.

Już raz pytałem, ale nie odpowiedziałeś mi, czy ten dom na Błoniu był kupiony przez twojego ojca?

Ojciec go kupił, ale kiedy i jak - ja tam nie pamiętam, no skąd. Ja tam mały byłem, to skąd ja tam mogłem wiedzieć. W każdym bądź razie wiem, że od (czasu) mojego chodzenia do szkoły mieszkaliśmy tam wszyscy razem, no to wiem, że dom był nasz.

A do której szkoły chodziłeś?

O, kochany, ja chodziłem do szkół to: w pierwszym oddziale to chodziłem tutaj, gdzie Kaczorek ma tę chałupę. Tylko ona obskurna była, były tylko dwie klasy. A potem to już wybudowali tę szkołę...

Dużą?

Tak, liceum.

I chodziłeś do tej dużej szkoły?

Do drugiego oddziału poszedłem do (budynku) liceum, już do tej nowo wybudowanej szkoły.

Już tej z czerwonej cegły wybudowanej?

Tak...

To było połowę z ... cerkwi, a połowę z nowo zrobionej cegły. Z rozbiórki cerkwi, stały tam cerkwie w Przasnyszu na Hanki Sawickiej...

Na Błoniu...

Czy w koszarach... nie pamiętam.

Na Błoniu...

 


Na Błoniu, tak. Tam i ewangelicki kościół stał.

Ewangelicki to przecież stał do teraz. Ja go pamiętam.

Jeszcze ty pamiętasz, tak? No... tak.

A ja chodziłem w pierwszym, chodziłem tam do tego... do Kamana, nauczyciel mój pierwszy, a później...

Jak się nazywał?

Kaman. A drugi, trzeci i czwarty chodziłem to (uczyła mnie) siostra pani Nowickiej, Morawska. Wtedy też Otłowski mnie uczył, Morawski mnie uczył.

A potem chodziłeś do zawodowej szkoły.

Potem wieczorem chodziłem, przez dwa lata chodziłem do wieczorowej szkoły.

I gdzie to było?

To było w budynku liceum. Bo tam było - rozumiesz - prywatna inicjatywa, to znaczy krawcy, szewcy, kowale, fryzjerzy i inni mieli swoich pracowników... (czeladników, którzy) musieli mieć... nie dostali takiego świadectwa ukończenia tego fachu, (zanim) nie skończyli siedmiu oddziałów. Jak kto nie miał (ukończone), gdy mu brakowało jednego, czy pół roku, czy ile, to musiał chodzić. A ja to niezależnie, bo tam zawodu nie miałem, tylko chodziłem do roboty na szosę w tych latach przed wojskiem. (W dokumentach) kreska tam była - bez zawodu. Dwa lata i dali mi to (świadectwo) ukończenia - trzyletni kurs szkoły dokształcającej, zawodowej.

I do wojska kiedy cię wzięli, w trzydziestym...

Do wojska wzięli mnie trzeciego marca w trzydziestym siódmym roku. Do kadry... kadra zapasowa pierwszego szpitala okręgowego.

To strasznie stary byłeś, gdy cię do wojska wzięli!4

No - odroczkę miałem dwa lata.

A dlaczego?

Mieli dużo ludzi, a ja byłem szczuplutki taki, że jak... się boksowaliśmy... jak poszliśmy na badania do lekarza, to ten Grabowski - dwóch takich miał - stanęło nas tam... a on mówi:

"Co, tak jak cię - mówi - uderzy, to cię na dwa złamie".

A na ogół to ja się tam źle nie czułem, byłem szczuplutki taki. Popatrzyli, popatrzyli i dawali mi odroczkę, a później już wzięli mnie. W trzydziestym siódmym roku.

I gdzie cię wzięli, dokąd?

Tu, na tym... na Powązkach - kadra zapasowa pierwszego szpitala okręgowego, w Warszawie. I tam przesłużyłem ileś tam miesięcy i mówię:

"Panie kapitanie, do jakiego ja wojska trafiłem?"

"A co ci, Myśliński, wojsko się nie podobało?"

"Nie, - podobało się, tylko - mówię - u nas jest zakon Ojców Pasjonistów i oni tak samo - wezmą piłkę jak ja nosze i spacerują..."

"Czekaj, czekaj - mówi - jeszcze ci się babka z dziadkiem przyśni."

I za dwa tygodnie do Płocka mnie i (jeszcze) drugiego (wysłali. Na) sześć miesięcy... do kawalerii. Ale - rozumiesz - gdybym tam trafił na (czas), jak rekrut przychodzi, to bym był takim - rozumiesz - stuprocentowym wojakiem. Ale mimo to, jeszcze się nauczyłem i lancą, i szablą władać, i skakać przez przeszkody, bo tam była ujeżdżalnia kryta... trocina, słoma na rogach... i tak dalej, galopem, nie galopem, wodze na węzeł, ręce rozłożyć i skoki tam na wysokości osiemdziesięciu centymetrów do metra. A jak już później, na wiosnę to na powietrzu (ćwiczyliśmy).

I w Płocku do kiedy byłeś?

No, policz. Piętnaście miesięcy byłem (w wojsku). Od piętnastu odejmij sześć.

To dziewięć.

Początek to była szkoła podoficerska. Po ukończeniu szkoły podoficerskiej, na sześć miesięcy przed końcem to byłem w Płocku. Na miesiąc przed zakończeniem (służby) z powrotem przyszedłem do Warszawy. I w czerwcu gdzieś w trzydziestym ósmym roku przyszedłem do Przasnysza, bo to była najłatwiejsza służba. Najlżejsza - piętnaście miesięcy. W "łapiduchach".5

Na urlop cię puszczali z tego wojska?

A, nawet puszczali. Na dwa tygodnie, czy tydzień czasu - nie pamiętam, ile to tam tego było. Dostałem przed samym zwolnieniem. Zapraszali mnie, żebym został nadterminowym. A ja mówię:

"No, pojadę do domu, porozmawiam z mamą, z rodzicami..."6 - nie pamiętam jak to tam było. "I przyjadę - to powiem"

- No jak przyjechałem (z urlopu) to mówię, że tak i tak.

(Kapitan na to:) "Będziecie mieli dach nad głową..."

"Dach nad głową to ja mam - panie kapitanie"

A Ludwik Śmigielski był w Forcie Bema w fabryce amunicji. Ja już tam podanie złożyłem podpisane przez mojego kapitana w Warszawie. A potem, jak mnie zwolnili z wojska, czekałem na (odpowiedź). Przyjechałem do Przasnysza i trafiła mi się robota w spółdzielni takiej, urzędniczej - sklep spożywczy taki, materiały i takie... (artykuły). Podjąłem się tego, a za jakiś tydzień czy dwa przyszło z tego (fortu), żeby składać papiery. Odpisałem, że już mam robotę, dziękuję itd... (Gdybym dał pozytywną odpowiedź) jak by się losy potoczyły, nie mam (pojęcia). W każdym bądź razie zostałem w Przasnyszu.

A czy dziadek Myśliński miał swój sklep?

Ojciec miał piwiarnię i...7

Gdzie to było?

No, w tym samym budynku, gdzie tam...

Wszystko tam na Błoniu?

Tak.

Czy to w tej oficynie, czy tu od frontu?

Sala była - na ówczesne czasy - taneczna, tam bawili się, całe miasto przychodziło, no może nie całe, ale część młodzieży. Czasem też atleci przyjeżdżali, kino było w swoim (czasie), w pierwsze lata... w dwudziestym którymś tam mogło być... w drugim, trzecim... W tej kuchni była kabina (operatora. Przyjeżdżali też) ciężarowcy, (przyjeżdżali) tacy, co wycinają te... figury8 . Pamiętam, w pewnym czasie przyjeżdżali atleci, (to była) wolna amerykanka9, czy też zapaśnicze były od czasu do czasu pokazy. Bo kina jeszcze wtedy nie było, tego obecnego. Tylko był ten budynek, co tam obok Warszawskiej ulicy, rogowy... (w nim) "Lutnia" - urzędnicze stowarzyszenie tam było. Tam jeszcze odbywały się zabawy. A w późniejszych latach to już budynek kina był i tam też bywały zabawy. Z tym, że jedni się bawili w kinie, inni się bawili w tej sali u nas.

A kiedy dziadek zmarł, kiedy umarł Franciszek?

Jest tam metryka, już nie pamiętam...

Ale co, chorował na coś, czy tak nagle...?

Ojciec był chorowity, na raka chyba umarł, taki guz dostał tutaj... Nędza była, trzech chłopaków, a może i więcej, małych i ja poszedłem na te roboty, aby jako tako to wszystko szło. Musiał mieć raka płuc.

A palił, palił papierosy?

Palił.

Zdjęcia żadnego jego nie ma nigdzie, jakiejś fotografii nie ma?

Może tam gdzieś - wiesz - po... (strychu), nie, gdzieś to wszystko poginęło. Ja do Marysi mam wielki żal, do Stasia, że do piwnicy powyrzucali to wszystko. Aż mnie cholera brała na to. Co ukradł ktoś to wszystko.

Tak, szkoda tego... No, to wróciłeś z wojska.

A może się wrócimy - ilu było tych chłopaków (u nas).

No to już, no.

 

Rodzina składała się z sześciu chłopa10. Najstarszy - dziadek - miał Franciszek na imię, a mama Helena z Rykowskich. Najstarszy (syn) - Stanisław w wojsku nie służył, skończył gimnazjum w Przasnyszu, wychowywał się u ciotki, u Połomskiej. Stefan Połomski i Julia Połomska. Po ukończeniu liceum dostał robotę w Wydziale Powiatowym, to pierwsza pensja mogła tam być sto pięćdziesiąt złotych, a krowa kosztowała sto złotych. Później (dostał) sto osiemdziesiąt złotych za dwa lata, czy za ile. Drugi był Wacek z kolei, Wacław Myśliński, drugi syn, ja trzeci - Bolesław i w czasie, kiedy ta największa bieda przyszła, Wacek nie chciał robić na szosie, to ja poszedłem na szosę i za te dwa pięćdziesiąt - ojciec był wtedy bardzo chory już, reszta chłopaków to był drobiazg, ale z biegiem lat no to każdy już coś tam... Wacek już później dostał robotę na poczcie jako listonosz, (później) jako monter tam trochę i tak dalej... Nadzwyczaj był oszczędny, uzbierał nawet trzysta złotych tych pieniędzy, a taki zarobek mój - bo pierwsze te moje zarobki to były sześćdziesiąt złotych na miesiąc, tylko że pieniądz miał wartość.11 Potem (był) Tadek, Heniek. Tadek i Heniek pracowali w mleczarni, w spółdzielczej mleczarni, to oni też tam zarabiali po czterdzieści pięć złotych na początek, później po sześćdziesiąt złotych i już coraz lepiej się nam w rodzinie... (wiodło). Ja nie pamiętam kiedy tam ojciec umarł, jest tam akt zejścia, to zawsze można... (sprawdzić). A najmłodszy - Mundek za okupacji pracował u Niemców, te wieże... jak one się nazywają...?

Triangulacyjne.

...po polach rozstawiali, takie wieżyczki.

Ja po przyjściu z wojska od razu dostałem tę robotę tam w sklepie, po pół roku to rzuciłem to...

Dlaczego?

Dlatego, że to... miałem dziewczynkę tam szesnastoletnią do pomocy, a tej roboty do diabła, a ja tego przygotowania jeszcze też nie miałem, bo to wszystko tylko się - rozumiesz - wydawało na książeczki, trzeba pilnować tego było, każdy żeby książeczkę przyniósł. Książeczki były podwójne, każdy właściciel miał książeczkę i ja miałem tę książeczkę, ale wszystko pozałatwiać i wszystko dopilnować, to nie było takie proste. Stach złożył (za mnie) pięćset złotych kaucji, a później po pół roku dwieście pięćdziesiąt złotych tych pieniędzy tam ubyło z tego. Bo to niedopatrzenie i tak dalej...

A następne... od następnego roku - to był trzydziesty dziewiąty rok - poszedłem za kasjera do Spółdzielni Rolniczo-Handlowej. W trzydziestym dziewiątym od pierwszego stycznia do dwudziestego szóstego sierpnia. Dwudziestego szóstego sierpnia dostałem powołanie do wojska.




Wacek też w tych dniach dostał do Modlina, a ja poszedłem na front nad... najpierw do Płocka, tam mi dali siedem furmanek i po trzech na każdą furmankę żołnierzy, nosze, karabin, a ja jako dowódca tej... (grupy). No i oficer był, ale jak później tam odstępowaliśmy to gdzieś pogubiliśmy się... między sobą, i mój punkt był tam w lasach za Działdowem... - jak to się nazywa...- Lidzbark....





Welski...

...Pomorski. I tam... widzieliśmy się tak nawzajem - wojska niemieckie i ... jak'em tam spojrzał, to tylko przeważające, dziesięciokrotnie przeważające siły ich... nasze tam były... jeszcześmy nie... żadne tam...12 to były ostatnie dni sierpnia. Zaczęliśmy odstępować w stronę Sielunia, Płocka, Puszczy Kampinoskiej - to była moja droga. Tam zabrałem dwie kobiety - znaczy się to panienki były... Dzisiaj to tam nie wiem, gdzie one tam... (służyły) - Polski Biały Krzyż czy Polski Czerwony Krzyż.13 No i zabraliśmy ze sobą te kobiéty i one miały dwa worki cukru, radio pięciolampowe, no i w czasie odwrotu do Warszawy spotkałem brata swego, Wacka. On zaopatrzenie wiózł do tego... (Modlina), to było na szosie modlińskiej, czy nowodworskiej. W każdym bądź razie to było... wiem, że przez most... przez jakiś most przejeżdżaliśmy, to Niemcy tłukli tak, panie, w tę krzyżówkę,14 to było na jednym moście jakimś tam... Potem drugie "przywitanie" to było w tym... no, te dwadzieścia kilometrów przed Warszawą...

Kazuń, w Kazuniu...

Nie, nie - no to tam jeżdżą na te spotkania międzynarodowe tam nie raz...

Jabłonna!

...w Jabłonnie. Jak żeśmy wpadli tam w ten (park), zaczęli tłuc - panie - artyleria zaczęła tłuc w tę krzyżówkę, to wpadliśmy do tego ogrodu. Za jakieś piętnaście minut to potem się wycofaliśmy i pojechaliśmy... w każdym bądź razie znalazłem się w Rembertowie. I z tego Rembertowa... te babki tam w tym Rembertowie znalazły swoją rodzinę... to jakoś tak jak jechaliśmy to po lewej stronie... one tam wpadły do ciotki, jeszcze przyniosły nam chleba z tatarem, poczęstowały... cześć, cześć i pojechaliśmy w stronę... Dalsza droga to była do Piaseczna (?). W tym Piasecznie się zatrzymaliśmy kilka dni...

Z Rembertowa?

Tak...

A przez Wisłę gdzie przeszliście, w Górze Kalwarii?

Chcieliśmy się dostać w stronę Lublina i dojechaliśmy za to Piaseczno, tam droga była na krzyżówkach... jedna droga szła na Mińsk Mazowiecki, druga na Lublin.

To nie Piaseczno - tylko (Stara) Miłosna.

A, może to Miłosna była... może to Miłosna...

Piaseczno jest z tej (lewej) strony Wisły.

W każdym bądź razie... może Miłosna... zapomniałem... W każdym bądź razie na krzyżówkach droga była na Lublin.15 Jechaliśmy kawał, a tam wracali i mówili:

"Nic z tego już, na Rumunię nie ma co tam... (jechać)."

No i wróciliśmy do Warszawy, na ten Solec. I do dwudziestego tam... któregoś września, dwudziestego ósmego, tam te karabiny zakopaliśmy gdzieś przy chodniku... nie pamiętam, takie pastwisko jakby było, taki sk(wer). W każdym razie konie pozostawialiśmy. Oddałem Bieńkowskiemu Andrzejowi, kazałem brać konie, bo tam ich spotkałem w Łazienkach.

Kto to był, kto to był ten facet?

A to był... to jeszcze facet z ... rewolucji październikowej (?) i odznaczony, przedwojenny działacz z Krzyżem Virtuti Militari, a drugi to był...

A co on robił w rewolucji??

W rewolucję? No bo wtedy pół Przasnysza to byli przed rewolucją... to pojechało do Rosji. Pół Przasnysza, Połomscy, Rykowscy, inni... Matki brat był w policji konnej, a przedtem był w wojsku - rozumiesz - to wszystko do Rosji uciekło przed Niemcami, czy jak... i tam żyli.16 A ile czasu tam żyli, ja nie wiem. A później powracali. A ten to tutaj przez dwadzieścia lat żył w Polsce. Jako rolnik i ... w POW był, czy w innych ... W każdym razie ja jego znałem, wiedziałem, że (jest) z tego miasta, jak go zobaczyłem w Łazienkach - on tam brał zaświadczenia, że brał (udział) w obronie Warszawy, a ja to wcale nie brałem. I mówię: "O, to są moje konie, ile chcecie - to bierzcie". No i oni wzięli, ale czy jedną furmanką przyjechali we dwóch, czy każdy przywiózł... A ten drugi to miał skład droge(ryjny), miał drogerię i uciekł tam z Przasnysza do Warszawy przed Niemcami.


"No a ja... nas z Warszawy jakieś osiemnaście, czy dwadzieścia tysięcy wyprowadzili pierwszego, czy drugiego października, przez Wolę do... Ożarów zdaje się i tam gdzie... Mundek był kiedyś, Jonka17 tam jest...

Grodzisk...

W Grodzisku... I w tym Grodzisku - rozumiesz - kilka tysięcy... było nas z osiemnaście, dwadzieścia tysięcy... Niemcy nas opasali sznurem, tak(ą) liną, karabiny maszynowe popostawiali i tak do chłopaków mówię:

"Kapusta, kartofle, bierzcie - mówię - bo to jutro, pojutrze nie będzie (nawet) jednego kartofla, a nie wiadomo ile my tu jeszcze będziemy."

No i po jednej czy po dwóch nocach ja dostałem gorączki i dostałem się - rozumiesz - do tego... i tam był Polski Biały Krzyż... Polski Czerwony Krzyż w takiej stodółce i tam (położyli mnie) w takim brogu po prostu. Poszedłem tam nocować zamiast na tych wozach. Co prawda było ciepło na jesieni... tej jesieni, ale mimo wszystko (nocą) było zimno. Zaszyłem się tam w te snopki i przesiedziałem dwa, czy trzy dni.

Miałem kompana - Żydka - nazywał się Gurfinkel, ale imienia to nie wiem. Pamiętam jeszcze nazwisko: Marszałek... jeden był. On z Czerniakowa pochodził, a ten to też tam z Czerniakowskiej, gdzieś na Szwoleżerach mieszkał. Przyniósł mi gorącego mleka ten Żyd, cukru to jeszcze mieliśmy w manierkach, bo tego cukru to mieliśmy dwa worki od tych babek. A ci warszawiacy to może nawet i więcej wzięli tego cukru. W międzyczasie ja tam sobie kupiłem na tym Powiślu - jak tam rozbili te magazyny - konserw rybnych. Miałem parę złotych, to w chlebak napakowałem tego i na głód nie mogłem narzekać. Kolegom jeszcze dałem, ale ze wszystkimi nie można się było podzielić.

No i za jakieś dwa - trzy dni Niemcy przyszli do tego brogu i (krzyczą):

"Raus!"18 - (wypędzają nas) na samochody i do Błonia nas, do bóżnicy nas... tego..., (wiozą), a ja mówię:

"Ja tu nie wysiadam, ja jestem chory."

I tak zawieźli mnie do prywatnych (domów), bo tam (w bóżnicy) nie było drzwi, ani okien, a wieźli nas kilku, niedużo nas było - czterech, czy pięciu. (Zawieźli nas) do prywatnych mieszkań i tam znów jakieś trzy czy cztery dni prze(leżałem). Miałem takie dwa koce, to jak zobaczyłem jednego, co miał biegunkę, bo się widocznie tej surowizny najadł tam... A przychodziły tam sanitariuszki i jak mogły tak ratowały tych ludzi... dałem mu ten koc i on tylko tym kocem się okrywał, a tak to co minuta leciał za chałupę. Nie zdążył się podnosić i wszystko się lało (z niego). Dostał (chyba) czerwonki... tej biegunki.

No i jednego dnia - którego to mogło być października? - może szóstego, może siódmego - stanęliśmy na tym... ja stanąłem na... do magistratu w Błoniu na rynku, w kolejce, żeby przepustki dostać i do domu (wracać). A przyszedł Niemiec i (mówi):

"Komm, komm, komm..."19

Zabrał mnie do środka, do pomieszczenia. Ja patrzę, a tam kredki są...(?) I poszedł po drugich. Ja nie zdążyłem uciec, a on mnie już w korytarzu złapał. Pyta mnie się, gdzie ja idę.

"Ich habe meine Tasche in Wohnung - tam".20

Ja teraz to tak mówię, ale kiedyś to dwa słowa po polsku, a dwa po niemiecku, bo dawniej mniej umiałem.

"Na jo, idź"

Jak poszedłem na tę swoją prywatną kwaterę, a on za mną tam szedł z tyłu, ja się nie oglądałem. Jak podszedł pod chałupę, a ja doszedłem do tych moich kolegów i mówię:

"Słuchajcie, zaczynają nas zbierać... Niemcy".

(On doszedł), zarepetował (broń i krzyknął):

"Raus!

Wszystkich. I siedemnastu nas uzbierał. Wyprowadzili nas do tej fabryki zapałek. Pora - nie wiem czy popołudniowa była, czy coś tam... Wszedłem na ten teren, a Niemcy urzędują, fabryka ogrodzona drutem, siatką z drutu... Oficera spotkałem z Przasnysza, podporucznika.

"Panie Majkowski, ja to jeszcze dzisiaj - mówię - jak tylko się ściemni, to już mnie nie będzie."

"Tak - mówi - ale ja... chętnie bym z panem poszedł - mówi - ale ja nie mogę."

"A dlaczego pan nie może?"

"Dlatego, że - pierwsza rzecz - stryj mi powiedział, żebym jechał do Niemiec, do Oflagu21, to przeżyję. Druga sprawa - jak pan wie, ja byłem sekwestratorem22, to mnie tam ludzie - mówi - i tak by wydali Niemcom."

"To (niech pan robi) jak pan uważa...

Idę dalej, patrzę, a jakiś tam żołnierz głowę w beczkę ze śledziami (włożył). Wsadził głowę w tę beczkę i tam grzebie, a ja mówię:

"No co się tam grzebiesz?

Patrzę, a to major! Przeprosiłem go.

"My dzisiaj równi wszyscy... Bitwę przegraliśmy, a wojna będzie trwać pięć... najmniej pięć lat. My musimy jechać, a was pozwalniają."23

A to był major wojsk pancernych. Podziękowałem mu za to i...

(Do jedzenia dawali nam) śledź i kartofel w łupinie. Ale dobre i to jeszcze. A ja tam miałem jeszcze trochę tych sardynek czy tam śledzi.

Oglądam się, patrzę... - czy to na drugi dzień... na drugi dzień (już było), przenocowałem jedną noc, na drugi dzień oglądam się, a ten Żyd jest. A on już się dostał do Warszawy, do domu i zachciało mu się spacerować w mundurze i go za spodnie i nazad do tego (obozu), w to samo miejsce. I tam się spotkaliśmy, w fabryce zapałek.

Następnego dnia zawołałem dwóch chłopaków, co umieli po niemiecku i mówię:

"Idźcie tam do nich, do Niemców, i powiedzcie, że obiecywali, że nas zwolnią; od żołnierza do podoficera."

Dali im przepustki dwie i oni poszli. Nie wiem, czy to tego samego dnia poszli, czy na drugi dzień - już nie przypominam sobie dobrze. Następnych dwóch poszło i przyniosło - już nie pamiętam - sto czy sto dwadzieścia in blanco24 tych przepustek. I po dziesięciu tak (wypuszczali?). Każdy jak tam miał czym napisać (swoje) nazwisko i miejscowość i dalej, na te przepustki.

Ja przez pole... a jeszcze powiedziałem w ten sposób, że jak kto ma 200... 300 kilometrów - to pociągami, jeżeli już ruszyły, a jeżeli ktoś ma pięćdziesiąt do stu, to pieszo bocznymi drogami, żeby nie pokazywać się.

W moim kierunku to było trzech: ja z Przasnysza, z Konopek był jeden i jeden był z Ciechanowa. Poszliśmy boczną drogą na Nasielsk. W międzyczasie zaszliśmy do właściciela wiatraków, babka nam dała klusek na mleku, gorących klusek z mlekiem... I pierwszy śnieg, pierwszy śnieg w trzydziestym dziewiątym roku jaki spadł...

Wagonami bydlęcymi przyjechaliśmy do Ciechanowa. I tam tylko jeszcze spotkałem ze starego rocznika25 fryzjera, który mnie ogolił, z naszej kadry znajomego i ten mi mówi:

"Ty się tu nie szwendaj, bo oni - mówi - do kartofli, do buraków (kopania) biorą. Jak najprędzej uciekaj do domu."

No i tego dnia jeszcze kawałek tośmy podjechali wozem konnym: Krawczyk - były policjant z 39 roku, Dzieliński - zapomniałem - (chyba) on skup żywca prowadził w "Rolniku"26 i ja. We trzech. I do Woli Wierzbowskiej tośmy doszli tam potem pieszo. Czyśmy jechali tam, a początkowo pieszo... Jechaliśmy. W każdym bądź razie...


Ja jeszcze w nocy kobiétę spotkałem i mówię:

"Ja tu jeszcze dziś w nocy będę w Przasnyszu".

(To) jakaś babka ze Trzcianki - za Mchowem ta wieś. Z Warszawy szła pieszo. Czy z samej Warszawy szła pieszo, czy jak... W każdym bądź razie od Ciechanowa. Jak kuropatwa. Jak zobaczyła kogoś, to do rowu się chowała i potem znów się podnosiła i tak nie miała siły już. Ja jeszcze miałem cukier w manierce, dałem jej parę razy łyknąć tego cukru. Miała takie walizeczki dwie damskie, lekkie. Wziąłem ją pod pachę, pod ramię i te walizki na sz(nurek) i dopiero w Golanach Niemcy taksówką jechali, stanęli i (pytają), gdzie ja idę. Ja mówię:

"Nach Hause27, idę."

A jej się tam pytają, kto to jest. Narzeczona, czy żona, czy co. Coś tam... ona swoje, ja swoje... Dobra, machnęli ręką i puścili nas.

No i tam godzina późna w nocy przelazłem tam po tych - wiesz - koło rzeźni, koło POM-ów28. Koło rzeźni, tam POM-ów nie było jeszcze. I do domu.

Matka się ucieszyła, że ja żyję. Za jakieś dwa czy trzy dni Mundek ze Stachem wrócili i tak. 

A jemu się zachciało iść na Zachód. A przywiózł taką "dziewiątkę"29. Taki był bezmyślny, że gdy Niemcy chodzili po ulicy, a on rozebrał ten "nagan"30 i położył tak na stole, jak my teraz siedzimy. Wazeliną to nawazelinował...

Ja mówię:

"Co ty robisz! Toć ty śmierć przynosisz rodzinie."

A on:

"Niee tam..."

Mogłeś gadać tam... Tak jak do księżyca się gadało.

Za parę dni odprowadziłem ich na kolejkę i się ich wybrało tak: Majkowski, Myśliński Stanisław, Majkowski - jak tam on miał na imię... Dudziński - to jest trzech, i jeszcze jeden, jeszcze czwarty, czterech... Szli na Zachód. I wszyscy przeszli tylko Stach zginął. Jeden na Węgrzech skończył studia - Majkowiak, nogi poodmrażał, w Czechach31 się pogubili, a jakiś kapuś ich tam naprowadził na to... Zamknęli ich w stodole jakiejś, tamci chcieli zamordować tego... dozorcę, co stodoły pilnował, a Stach się..., a brat się nie zgodził.

I Stach wtedy zginął, czy go do Oświęcimia zabrali?

Potem go wzięli do Oświęcimia, tak. Jeden z... (nich), Napiórkowski - nie wiem, czy on jeszcze żyje - to miał... był tam przy krowach, opowiadał właśnie, że jak te transporty Żydów przy(chodziły)... szły do... tego (Oświęcimia), to on przy tych krowach tam był, bo mu tam... stłukli go (Stanisława?) bardzo, jakoś tam (mu) mleka dawał i prosił go: "Nie chodź tam." A on zawsze był taki odważny i lekkomyślny..., do końca. I jak ten transport szedł i do tych... komory gazowej tak go zabrali. A przez kilka dni był właśnie tam przy tych krowach i tam go...

Dostaliśmy list... "Módlcie się za mnie..." To były straszne rzeczy. Ten, kto tego nie przeżył, lekceważy sobie wszystko.32 I on dwa, dwa lata chyba... w czterdziestym roku poszedł wybierając się w pierwszych miesiącach, w styczniu chyba, a gdzieś w czterdziestym drugim33, czy którymś zginął tam.

A Wacek znów... z Modlina wzięli go tam... koło Królewca był, w mundurze, wszystko...Tadek mu napisał, że Stach w Oświęcimiu zginął i on przez to pewno dostał tego pomieszania zmysłów, albo też... był twardy, wierzył w Ligę Narodów34 i nie chciał iść do roboty. Może i tam szedł do roboty, ale tyle o ile, żeby mu tylko tam jeść dali. I po wyzwoleniu przyszedł, no ale co to... Pamiętał, że garnitur zostawił, że pieniądze miał - trzysta złotych, a te trzysta złotych to było... złotówkę za złotówkę dawali.

Ale to on tam w jakimś obozie siedział?

On był u rolników, robił...

Aha, u Bauera...

U rolników był, ale to było takie - wiesz, widocznie z Arbeitsamtu35. Czy z Arbeitsamtu, czy jak... podawali ich tam do roboty, ale on nie chciał słuchać. Czy on już miał rozstrój - rozumiesz - tak, że on tam nie chciał słuchać i to, czy oni go tam tłukli, bili, odbili mu tę głowę. No ale znajomi, którzy powracali - opowiadali. Pączkiewicz Zygmunt, teraz... - Sobol Tadeusz, to jego koledzy są, z Przasnysza. Ten Pączkiewicz to w Gdyni, czy w Gdańsku taksówkę miał w pierwszych latach (po wojnie).

A ja całą... całą okupację przepracowałem jako... Niemcy przejęli tę spółdzielnię rolniczo-handlową. Ja proponowałem temu, co tam zginął w tym Oświęcimiu, żeby on tu (został). On niemieckiego nie znał, tylko francuski znał. Nie chciał. Chciał walczyć. To tylko Dudziński jeden co przeszedł36 na tamtą stronę i był... brał udział w nalotach

A resztę z nich powyłapywali Niemcy?

No z tych, to nie wyłapali, bo jeden z nich był w Australii (?)37, a drugi siedział na Węgrzech. A jeden, któremu się udało przejść... jego ojciec był mechanikiem, umiał jeździć samochodem... to poszedł w kierunku... na pilota.

A jak oni uciekli z tej stodoły, o której mówiłeś?

Wtedy... tak, musiało być wtedy, tak.

Widzisz, gdyby on niemiecki znał, to by było co innego. Odezwać się po niemiecku gdzieś to zawsze jest... (łatwiej). Ty tam mówisz, że tego się nie uczyć, albo tamtego się nie uczyć... (?) To ja tak za okupacji to też wstręt (miałem) do tego... Żeby się nie uczyć... a to nie ma... jak naj... co człowiek się nauczy, to wszystko... (się przyda), nawet, gdyby to wróg był. To trzeba się nauczyć, żeby było to pomocne. Ile Polaków nie chciało się uczyć za okupacji, a jak się nauczył, to oni gadali, a ty słyszałeś, co on gada na ciebie. Można powiedzieć, że się nie rozumie. Ale żeby Stach niemiecki znał, to by... to by nie zginął. Ja mu tłumaczyłem: "Posiedź, zobacz." Co prawda, że Niemcy wszystkich dyrektorów, kierowników w przeciągu pierwszego półrocza (okupacji), wszystkich poważniejszych ludzi do Oświęcimia pobrali, a jak nie do Oświęcimia, to do innych obozów. To tylko szara prostota, prości ludzie - o, tak jak ja - tacy pozostawali. Kowalkowski co pochodził z poznańskiego, nie miał ręki, no i magister - co był potrzebny - Kamiński38. A tak - wykształconych ludzi, dziedziców wszystkich, to wszystkich pozabierali. Chyba, że pouciekali tutaj do Generalnej Guberni39. A kto został tam na (swoim) terenie, to nie ma mowy...

Po żydowsku należy się uczyć i po rusku się należy uczyć, żeby wiedzieć... Bo nigdy nie wiadomo jest, kiedy i po co się przyda to.

No i po wyzwoleniu kiedyś na Marszałkowskiej spotkałem tego właśnie Gurfinkla, czy Gurfinkela, tego kolegę z frontu, no i zza tych drutów tam z tego Błonia. Spotkałem go w Warszawie... "Cześć!" - "Cześć". A on był później, jak po raz drugi się wydostał z tego... zza tych drutów, to dostał się do Rosji. I w Rosji przeżył całe te... (czasy). A mieszkał na Saskiej Kępie, ulicy to nie pamiętam, na którymś tam (piętrze), jak na górze, kukułce40, czy jak to się tam nazywa. Pożyczyłem mu tej walizki na jakiś czas. Trudno mu było... Później tej walizki nie mogłem odebrać, taka czerwona mamusi ta walizeczka była.


No, w końcu tam go spotkałem. On był taki zmrożony, ten Żyd, jak wrócił z tej Rosji, wylękniony, że... tak jak ja dwa lata temu.41 Rozstrojone nerwy miałem. Tak samo ten Żyd był. I on powiedział mi tak: "Myśliński, ja jestem Żydem - mówi - ale co Żydzi robili w Rosji, to jeszcze Żydzi za to zapłacą." A co on tam przeżywał, to on mi nic nie powiedział. "Jeszcze pamiętaj - mówi - jeszcze Żydzi będą cierpieć". A wtedy jak w tym... w tym Grodzisku, jak nas otoczyli te dwadzieścia tysięcy wojskowych, to on do mnie przyszedł i prosił mnie: "Myśliński idź do Niemców i spytaj się, co oni z nami będą robić?" A ja: "Idź ty głupi Żydzie, co ty...!" I te wypowiedzi - rozumiesz - tego Żyda nie można brać... bo on mi w szczegółach nie powiedział tego. I stan jego psychiczny to był taki, że też nie wiem, co on tam myślał, co ci Żydzi tam robili. A to był po prostu strach i rozstrój nerwowy, albo coś...

I on potem wyjechał do tego... do Izraela. Nie wiem, czy on tam żyje gdzieś, czy nie żyje. A on miał Polkę... żonę miał Polkę.

A co oni tam robili? Nie wiem, co robili.

Słuchaj, ja ci tylko powiem, że w środku kraju był pęd taki... "Nie kupuj u Żyda..." Tam młodzi ludzie, głupie, to raz to beczki przewracali, nie było kanalizacji... tam te Kucki42 , zawsze im te święta tam inne (zakłócali). Ale część - jeżeli chodziło o endecję. Piłsudski miał Żydówkę za żonę prawdopodobnie i on nie był przeciwny (tej) mniejszości narodowej. A Stronnictwo Narodowe było przeciwko Żydom. A ziemianie, dziedzice to u Żydów znów "w kieszeni siedzieli".43

Sam diabeł to nie rozbierze tej polityki. I tyle lat - kochany - przeszło...

A jak poznałeś mamę?

Co?...

Mamę naszą, jak poznałeś?

Mamę jak poznałem? Poznałem, jak przeszedłem z tej spółdzielni jednej do drugiej. Ona była księgową, a ja byłem kasjerem. Od tego... do tego... Odprowadziłem raz, odprowadziłem drugi raz...

Mama tam miała swych starających się. Przed wojną to był naczelnik, taki Chodkowski, oni się tam już mieli ku sobie. To on zarabiał jakieś czterysta do pięciuset złotych pewno. Ale potem mu się odmyśliło... Później, za okupacji jeszcze tego porucznika - zapomniałem, jak on się tam (nazywał). Mama do tych oflagów posyłała jednemu (paczki). Kiedyś mnie się pytał Jeliński44 (?), jak on się nazywał, ale specjalnie nie powiedziałem. Powiedziałem, że nie pamiętam tego nazwiska. A teraz już mi się przypomniało. Nie chciałem powiedzieć, bo nie wiedziałem, na co mu to potrzebne.

To ten, co miał na imię Modest?

Kto?

Ten facet, ten porucznik.

Nie. On jakoś miał... czekaj ja ci zaraz powiem, jak on miał nazwisko... - Stefański. To był żonaty chłop. Stefański, ale czy Józef, czy nie Józef to ci nie... (powiem).

***

Staś i Marysia drzewa naszykowali i będą budować tam ten domek. A jaka perspektywa tego wszystkiego - to nie wiadomo.

Dobra, no co.

Ja już nic nie będę budował. Najwyżej na podwórku u Maćka te warzywa będę uprawiał, żeby kondycję mieć.

Czy ten szpital mają budować tam, za osiedlem? Bo ja nie wiem, gdzie jest Maćka ziemia.

Nie wiesz gdzie ich plan jest? Tak, jak jest poczta - wiesz, ta poczta na Orlika. To mniej więcej tam, (gdzie) jest ten nowy sklep na północ i w tamtym kierunku mniej więcej. Trochę w prawo, oczywiście, tak jak między pocztą a szkołą. Na północ jest Maćka ziemia.

Daleko to?

No wiesz, kupno ziemi może być w tym roku, a szpital może być w planie za dziesięć lat, albo pięć lat i za piętnaście czy dwadzieścia mogą go....(skończyć). Kiedyś w "Życiu Warszawy" czytałem, że są województwa, co już po piętnaście szpitali pobudowali, czy po trzydzieści, a jest sporo województw, co ani jednego nie było. W "Życiu Warszawy" było.

No dobra, wyłącz to...

Dobra. Jutro opowiesz o tym, jak później było.

Co?

Jutro opowiesz o tym, jak później było. Albo może po południu.

 

***

Ale jutra nie było już nigdy.45



We wrze¶niu 1989 roku,

w 50 rocznicę wybuchu II wojny wybrałem się z Ojcem na Solec. Chodzili¶my ulicami Fabryczn±, Rozbrat, Szwoleżerów. Byli¶my w Łazienkach. Zachowało się kilka nienajlepszej jako¶ci slajdów (ORWO CHROM - na dodatek Ľle wywołane), które tu zamieszczam z krótkim komentarzem. Proszę klikn±ć na obrazku.

 

 


Fotografie na stronie nie opisane oddzielnie pochodzą ze strony www:
http://wilk.wpk.p.lodz.pl/~whatfor/zbrodnie_wh_ss_kampania_wrz.htm
ze stron www Gmin Jabłonna i Błonie oraz archiwów rodzinnych.

Powrót

.

 

 

 

 

 

 

 

1) 1911

 

 

2) pierwszej wojny światowej - maj, czerwiec 1914 r

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

3) Oszkobłok (?) - okolica na północ od Przasnysza pomiędzy Polnym Młynem a Mchówkiem. Dziś również nazwa najbardziej na północ wysuniętej ulicy miasta. 

A może pół włóki (?)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Przasnysz
- ul. Błonie

(ok. 1902 roku)

fot. ze zbiorów
Mariusza Bondarczuka

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

fot. ze zbiorów
Muzeum Historycznego
w Przasnyszu

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

4) ur. 1914 r.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

5) (żartob.) - sanitariusz, lekarz, zwłaszcza wojskowy.

 

 

 

 

6) Już tylko z mamą. Dziadek Franciszek zmarł 31.12.1934 roku. (Na podstawie inskrypcji nagrobnej na cmentarzu parafialnym w Przasnyszu)

 

 

 

 

 

 

Szwadron kawalerii

Obchody święta 3-go Maja na Rynku w Przasnyszu. Przełom lat 20-tych i 30-tych. W tle po prawej kamienica pp. Maćkowskich.
Fot. NN, z archiwum pani Haliny Wetesko, Warszawa.

 

 

 

 

 

7) Dnia 31.01.2001 roku z rozmowy przeprowadzonej przypadkiem z panem Strzeszewskim z Przasnysza dowiedziałem się, że ludzie nazywali ten lokal "piwną ławką".

 

 

 

 

8) Ojciec miał na myśli artystów parających się wycinaniem podobizn z czarnego papieru - sylwetek osób. Tak wykonana wycinanka była przyklejana na kartonowym passe-partout i tworzyła mały portret.

9) styl w zapasach

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

10)Ojciec się pomylił. Z dziadkiem Franciszkiem było ich siedmiu.

 

 

 

 

11) Wspomnienia pochodzą z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych, czasu w rok po odwołaniu stanu wojennego (stan wojenny został zawieszony 31 XII 1982, zniesiony 22 VII 1983 - przy czym represyjne praktyki i część ustawodawstwa przetrwały do 1989 roku). Inflacja szalała, obowiązywała prawie całkowita reglamentacja towarów (sprzedaż na "kartki"). Dolar US był jedynym, choć nieoficjalnym, prawdziwym środkiem płatniczym. Stąd konotacje.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

12) Ojcu chodziło o fakt nie przygotowania polskiej obrony równym stopniu, w jakim wojska niemieckie były przygotowane do ataku.

13) Prawdopodobnie  członkinie kobiecych medycznych służb pomocniczych.

14) skrzyżowanie dróg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

15) To równie dobrze mogła być Kołbiel, ale dziś już tego nie dojdziemy.

 

 

 

 

 

 

 

Po trzydziestu dwóch latach (1971)
Ojciec -
na zakładowej wycieczce
w parku w Jabłonnie.
fot. Adam Myśliński

 

 

 

 

 

 

 

16) Przed niemiecką ofensywą 1914 - 1915 roku - jak się domyślam.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

17) Joanna Kowalska, z domu Myślińska, bratanica ojca, najstarsza córka wspomnianego Tadeusza.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

18) niem. - wychodzić!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

19) niem. - podejdź

 

20) W mieszkaniu mam teczkę.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

21) niem. - obóz internowania dla oficerów na czas wojny

 

 

22) komornikiem, urzędnikiem ściągającym przymusowo należności na rzecz państwa

 

 

 

 

 

 

 

 

 

23) ojciec był podoficerem rezerwy w stopniu kaprala. Podoficerów i szeregowców po kilku tygodniach niewoli Niemcy na ogół zwalniali do domów.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

24) nie wypełnionych druków.

Obok - druk zwolnienia innego jeńca - Henryka Wojciechowskiego ze wsi Bogate, pow. Przasnysz, wziętego do niewoli w Twierdzy Modlin. Zwolniono go 16.10.1939 roku z Działdowa.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

25) z wojska

 

 

 

26) nazwa przedwojennej spółdzielni w Przasnyszu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

27) niem. - do domu

 

28) POM - Państwowy Ośrodek Maszynowy, warsztaty mechaniczne zorganizowane dopiero po wojnie w Przasnyszu przy Szosie Ciechanowskiej nieopodal przystanku kolejki Klewki Wąsk.. W 1939 roku raczej nie było tam zabudowy.

29) broń krótka, dziewięciostrzałowa.

30) marka pistoletu

 

 

 

 

 

 

Stanisław Mysliński

fot. NN; ze zbiorów pani Haliny Wetesko, Warszawa

 

 

 

31) pomyłka, na Słowacji.

 

32) Ojciec miał tu na myśli działania podziemia solidarnościowego w czasie i tuż po stanie wojennym. Był przerażony zaistniałą sytuacją. Wszystkie aspekty życia porównywał z czasem okupacji hitlerowskiej spodziewając się takich samych represji w stosunku do działaczy podziemnych struktur NSZZ Solidarność.

33) Dokładna data śmierci Stanisława: 11.09.1942 roku - na podstawie wypisu z Archiwum KL Auschwitz.

 

 

 

 

34) Liga Narodów, międzynarodowy związek niezależnych państw, powołany do życia po I wojnie światowej i działający faktycznie do końca 1939. Formalnie rozwiązany uchwałą Zgromadzenia Ligi Narodów 18 IV 1946. Majątek po Lidze Narodów przejęła Organizacja Narodów Zjednoczonych.

35) niem. - urząd pracy, instytucja wysyłająca ludność krajów podbitych do prac przymusowych na terenie III Rzeszy.

36) Przeszło dwóch, Dudziński i Kazimierz Majkowski. Na podstawie maszynopisu wspomnień Dudzińskiego (w posiadaniu red.)

37) Chyba ojciec pomylił z Ostoją-Kotkowskim, który będąc kierowcą u niemieckiego lekarza weterynarii wyjechał z Niemcami przed rosyjską ofensywą w styczniu 1945 roku.

 

 

 

 

38) Kamiński, mgr farmacji, właściciel jedynej wówczas w Przasnyszu apteki. Mieściła się po wschodniej stronie rynku.

39) Generalna Gubernia - jednostka administracyjna ze stolicą w Krakowie utworzona przez Niemców na ziemiach polskich. Obejmowała obszar Polski centralnej, bez Śląska, woj. poznańskiego, Pomorza i północnego Mazowsza, które zostały wcielone do Rzeszy.

40) tu - w znaczeniu: na strychu, na facjatce.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

41) w 1981 roku, roku wprowadzenia stanu wojennego.

 

 

 

 

 

42) Jedno ze świąt żydowskich; Szałasów Święto, Święto Kuczek (z hebrajskiego Sukkot), w judaizmie święto pielgrzymie upamiętniające pobyt Izraelitów na pustyni po wyjściu z Egiptu. Trwa 8 dni, od 15 dnia miesiąca tiszri (wrzesień-październik).

43) Byli zadłużeni

 

 

 

 

Mama - Józefa Sentowska
Myślińska
na gdyńskim deptaku ok. 1936 (?)
fot. NN; ze zborów rodzinnych

 

 

 

 

44) Jednak chodziło chyba o Henryka L., teścia siostry. Ojciec często mylił te nazwiska.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

45) Nagranie powstało dnia 29 lutego 1984 roku w mieszkaniu na Ursynowie. (...).
Ojciec już wtedy słabo słyszał.
Zmarł 13.04.1995 roku
Spisałem z taśmy magnetofonowej w styczniu, lutym i marcu 2001 roku.


Adam Myśliński.
Warszawa, sierpień 2003

Ostatnie uzupełnienia:
24.02.2009 roku