Czytelnicy
piszą i dzwonią |
Niedługo po
umieszczeniu
moich wspomnień w internecie otrzymałem pierwsze sygnały od
czytelników.
Postaram się na bieżąco umieszczać je na tej stronie, a partie tekstu
powiązane
treścią otrzymają "link" do komentarza.
1. Mariusz
Bondarczuk,
Przasnysz
Co do
wyrwania
się mojego ojca z wodzirejstwem w Osłoninie to starszyzna miała
pretensje,
ze psuje im on szyki damsko - męskie, bo to już były chłopaki za
dziewczyny
się biorące nawet dość chyba ostro. I o to głownie im chodziło.
Pamiętam
jak dziś: "Ojciec Twój psuje nam szyki." Pamiętam nawet kto to mówił.
2. Krzysztof
Turowiecki,
Przasnysz
Wojtek
(CHRZANOWSKI) opowiedział nam fajny epizod z któregoś biwaku:
(Na) biwaku
, byłem wtedy zastępowym. Tomek N. ( N. to Nałęcz) faktycznie powalił
nas
swoja pomysłowością, za co zdobył sprawność "Sobieradka". Mianowicie w
spodenkach harcerskich urwał mu się i zgubił guzik w rozporku, który
zastąpił
znalezionym gwoździem wielkich rozmiarów. Wiec jak to zobaczyliśmy, to
jednogłośnie przyznaliśmy mu tę sprawność.
****
Zapraszam do
odwiedzenia
strony www.nowkur.terramail.pl
Znajdzie Pan na niej m.in.fotografie Tadeusza
Myślińskiego. Pozdrawiam K.Turowiecki
3. Mariusz
Bondarczuk,
Przasnysz
Byłem
w tym Osłoninie, Mikołajkach, ale co ja z tego pamiętam? jakieś
okruchy.
Owszem ta historia z moją niedoszłą kąpielą w Wiśle pozostała mi w
pamięci.
Nie wiem nawet, ale ktoś mi chyba potem mówił, ze czy to nie Olszewiak,
albo ktoś z tych przasnyskich ówczesnych czy nieco późniejszych
"łobuzów"
chwycić miał mnie w ostatniej chwili, gdy próbowałem wyjść za burtę. A
byłaby to tylko chwila, moment i dziś byś miał pewnie z tego jakiś
tylko
mały, tragiczny wątek w swojej opowieści.
****
Co do moich dopiskow
w "Czytelnicy
piszą" to Olszewiak jest forma "przasnyska" nazwiska Olszewski. Chyba
tak
nazywal sie ten chlopak, ktory zreszta tragicznie zginal na Olszynkach
, gdzie zaryl w dnie tego "akwenu" i uszkodzil sobie kregoslup.
****
Od autora:
Tak, tak.
Pamiętam go - Zdzisiek
Olszewski zwany Bolkiem.
4. Stanisław L., Przasnysz
Pierwszego dnia w
Mikołajkach
rozbiliśmy obóz na polanie, ale
administracja
terenu planowała tam imprezy w dniu 22 lipca związane ze świętem
i akcją "Kormoran". Musielimy się zatem przenieść
na drugi dzień do lasu obok.
5. Maria
L.,
Przasnysz
Szefową
kuchni w Mikołajkach byla chyba pani Więckiewiczowa, a nie Lubowiecka.
6. Mariusz
Bondarczuk,
Przasnysz
Stanisław
"Dziadek"
Małkowski był również w Mikołajkach. Nie było go dopiero w
Osłoninie.
7. Waldemar
Kontewicz,
Toronto
Drogi Adasiu,
dopiero teraz
"trafiłem"
na Twoje opowiadania z Muszyny. Niezywykłe! I jeszcze w dodatku są to
moje rodzinne ziemie. Krynica, Muszyna, Nowy Sącz (tu się wychowałem) znaczą
dla mnie tak dużo, a Ty właśnie tam spędziłeś, jak widać, tak piękne
chwile.
Nie wiem, czy masz rację z tym Jastrzębikiem.
Ja znam Jakubik, ale to może inne miejsce?
Co do kopek i
kopic siana na stromych zboczach beskidzkich to i ja mam niejedną historię. W
Mochnaczce Niżnej (jest też i Wyżna, a jakże) mieszał
mój serdeczny przyjaciel, u którego spędzałem wakacje. Pomagałem mu zbierać siano w kopki i osadzać
je na ostrewkach. A więc te małe sosnowe szkielety podtrzymujące
schnace siano, to właśnie ostrewki.
Pozdrawiam z
Toronto
Waldemar Kontewicz
8. Zofia
Turowiecka,
Przasnysz
Panie Adamie, na
fotografii
"komenda podobozu żeńskiego" obok Pana Mydło stoi moja siostra Joanna
Chrzanowska,
pełniła na obozie funkcję sanitariuszki. Wydaje mi, że obok mojej
siostry
stoi Pani Mariola Krynicka, ale trzeba to jeszcze sprawdzić.
Pozdrawiam, Zofia
Turowiecka
9. Zofia Turowiecka, Przasnysz
Panie Adamie,
okazuje się,
że to nie jest Pani Mariola Krynicka, ale obok mojej siostry stoi jej
przyjaciółka,
Maryna Wiecińska.
Pozdrawiam Z.
Turowiecka
10. Bogumiła
Miodowska-Ćwierz,
Dąbrowa Tarnowska
Piękna strona.
Poszukuję
melodii do pieśni "Kawał chleba do plecaka" , a może Pan wie
gdzie
jej szukać. Autorem słów jest Jerzy
Braun , nasz rodak Dąbrowianin, którego imię pragniemy nadać naszej
Szkole. Byłabym wdzięczna za wskazówkę. Serdecznie pozdrawiam.
***
Najserdeczniej
dziękuje
za szybka odpowiedz oraz za trud. W kwietniu br (2003) nasze Gimnazjum
nr 1 w Dąbrowie
Tarnowskiej otrzyma imię Jerzego
Brauna i przygotowujemy uroczystość z tej okazji. Ponieważ w
biografii Jerzego
Brauna ważne miejsce zajmowało właśnie harcerstwo w programie
znajda
się harcerskie pieśni autorstwa Jerzego Brauna. Niestety zdobycie
melodii jest arcytrudne, chyba tylko w pamięci "Starych Harcerzy". Przy
okazji szukania natknęłam się na Pańską stronę i przeczytałam ja z
zaciekawieniem
tym bardziej, że w naszej szkole tradycje harcerskie są bardzo żywe.
A ja jestem
nauczycielem-bibliotekarzem
i gromadzę w szkolnej bibliotece wszystko co jest związane z Patronem.
Pozdrawiam i milo
mi będzie
zaistnieć w okienku "Czytelnicy piszą"
Bogumiła
Miodowska-Ćwierz
11. Ola Woszczak
Witaj,
Nazywam się Ola Woszczak.
Mam prośbę.
Czy masz, albo mógłbyś mi znaleźć co nieco o Emilii Węglarzównej
(Harcerki
Rzeczpospolitej)? Moja drużyna jest jej imienia, a na ochotniczkę
potrzebuję wiedzieć coś o niej. Każdemu, co mi znajdzie chociaż witrynę
o niej, z góry dziękuję.
I jeszcze jedno - odpowiedź
proszę
kierować do:
olawoszczak@wp.pl
bo piszę do Ciebie nie z
mojego e-maila.
03-02-02 00:10:00
12. Bogumiła
Miodowska-Ćwierz,
Dąbrowa Tarnowska
Jesteśmy już
Gimnazjum nr
1 im. Jerzego Brauna. Piękna i wzruszająca uroczystość zapisze się w
kronikach
szkoły. Piosenki harcerskie autorstwa naszego Patrona bardzo się
podobały,
także naszym gościom z rodziny Jerzego Brauna - prof. Kazimierzowi i
Juliuszowi
Braunom - Bratankom. Pani dr Maria Żychowska która "odkryła"
Jerzego
Brauna dla młodzieży, napisała o Nim książkę, obiecała ,że za kilka dni
ukaże się zbiorek "Nasze harce" z tekstami i nutami piosenek
harcerskich
Jerzego Brauna. Ja w końcu dotarłam także do tego zbiorku - dzięki
informacjom
p. dr Żychowskiej, a był on w publicznej bibliotece oddalonej od
mojej szkoły o ..... 100 m.! ( posiadali egzemplarz podarowany
przez
dr Żychowską z własnych zbiorów). Miałam się nie przyznać do tego,
zważywszy
ze sprawiłam Panu trochę kłopotu, ale sądząc z Pańskich fascynacji
harcerstwem
- wierzę, że był to kłopot niezbyt przykry, a także okazja do
nawiązania
miłej znajomości (mam nadzieję).
Zdjęcia wkrótce -
serdecznie
pozdrawiam.
Bogumiła
05.06.2003
|
|
Tu
kliknij |
13.
Andrzej Golimont
Drobne sprostowanie: "Świat
Młodych"
ukazywał się 3 razy w tygodniu: we wtorki (winieta niebieska), czwartki
(zielona) i soboty (czerwona).
A poza tym szalenie
interesująca strona.
Czuwaj
Andrzej Golimont phm
(rzecznik prasowy GK ZHP w
czasie naczelnikowania
hm Krzysztofa Grzebyka)
28.06.2003
14.
ZofiaTurowiecka
Panie Adamie,
wysyłam 2 fotki
z obozu harcerskiego. Byłam tam z rodzicami odwiedzić siostrę i brata.
Na pierwszej jestem z moim bratem (Wojtkiem Chrzanowskim), a na drugiej
od prawej stoi moja mama (Józefa Chrzanowska), ja - mała dziewczynka,
nie
znam nazwiska Pani, która stoi obok mnie (spróbuję się dowiedzieć),
dalej
mój brat, następnie Pan Wieciński i jego córka Maryna, nie wiem też,
kim
jest ta dziewcznka w harcerskim fartuchu. Zdjęcia robił mój tata
(Aleksander
Chrzanowski).
Strasznie
zazdrościłam mojemu
rodzeństwu, że mogą pojechać na obóz. Wielkie wrażenie zrobiły na mnie
wszystkie budowle harcerskie - brama, budka strażnicza i totemy przed
namiotami.
( ... )
Pozdrawiam, Zofia
Turowiecka
Dla
powiększenia kliknij
na obrazku
02.07.2003
15. Jarosław St. Włodarczyk, Przasnysz
Czytałem fragment Pana
wspomnień harcerskich w książce "85
lat na szklaku wielkiej przygody" . Według wskazań podanych w
książce chciałem "ściągnąć" ze strony internetowej cały tekst, lecz
okazało się to niemożliwe. "Z pewną nieśmiałością" proszę o przesłanie
tekstu na moją skrzynkę. Czytając tylko fragment tekstu (bez
przylizywania) widać, że otrzymał Pan dar Boży "lekkie pióro" (warto
było zgubić wieczne na poczet tego...) Gratuluję.
Z poważaniem, Jarosław St. Włodarczyk
23.07.2003
16. Mariusz Bondarczuk, Przasnysz
Adasiu,
Grzebiąc w starych fotografiach znalazłem zdjęcie z obozu harcerskiego,
na
którym byliśmy. Pochodzi ono z Osłonina nad Zatoką Pucką, o ile się
nie mylę i dobrze pamiętam. Zostawiam Tobie rozszyfrowanie tego
znaleziska.
Pozdrawiam, Mariusz
16.09.2003
17. Alina Lewandowska, Gdańsk
Adamie!
Jak już wiesz dzisiaj odebrałam późnym popołudniem swoje cacko. Przyjechałam do domu po 19-tej.
Nic nie byłoby w tym nadzwyczajnego, ale zamiast czytania książki pojazdu i zapoznawania się z nową deską rozdzielczą
i innymi ciekawostkami, czytałam Twoją kronikę!!!!!
Właśnie dzisiaj natknęłam się na czterodniowy biwak i na Osłonino,
gdzie również byłam. Mam bardzo ciekawe wspomnienia z tamtych dni i w następnym liście pewnie będziesz ze mnie wył ze śmiechu.
Powiem krótko. Na biwaku, to ja pracowałam w kuchni i zrobiłam na obiad za "luźną" zacierkę do grochówki, a w Osłoninie miałam
założone 6 szwów na lewym udzie. Podobnie jak Twoja koleżanka Ela, pewnego popołudnia kulałam się z górki, na dodatek z wbitą
zardzewiałą puszką po konserwach.
Z tymi damsko-męskimi fascynacjami w Osłoninie, to musze Cię poprzeć. Ja też właśnie wtedy dowiedziałam się po co
jest na niebie księżyc! (...)
Adam, (...) jak Ty to wszystko spamiętałeś? Te wyprawy do Pucka pociągiem. Przypominam sobie teraz te wyprawy, bilety........
Koniecznie muszę Ci tez opowiedzieć, jak to w naszej drużynie harcerskiej mieliśmy grupę, która przygotowywała występy
dla staruszków mieszkających na Rudzie. Chodziliśmy od pokoju do pokoju i rozweselaliśmy mieszkańców. Ja - pamiętam -
grałam już wtedy na akordeonie i mam na to dowody. Druhna drużynowa zrobiła nam zdjęcie przed biurem hufca na Rynku.
O Boże, Adamie jesteś niezwykły, że nad tym wszystkim pracujesz. Chyba dzisiejsze moje wilgotne oczy przy czytaniu są
dla Ciebie zapłatą za tę niezwykłą pracę. Tylko czy Ty się o wszystkich wspomnieniowych łezkach dowiesz?
Ala
12.01.2004
18. Regina Czernohorska, Warszawa
Cześć :)
Przeczytałam wspomnienia harcerskie z Muszyny. Ja też pamiętam taki powrót - z kina, z filmu "Rio Bravo". Waldek Liszewski szedł na czele z lampą pożyczoną od gospodarza, a za nim same dziewczyny z duszą na ramieniu. Pędziliśmy przez góry, jakby nas kupa bandziorów goniła. To było przeżycie!
W Muszynie była cukiernia, w której kupowaliśmy ptysie z różowym kremem. Chodziliśmy je jeść za granicę, do Czechosłowacji. Puszczał nas pogranicznik na dworcu. Kości z zębami również pamiętam, a także groch z wędzonką w puszkach na kolację, po którym namioty się podnosiły.
Kiedyś w Krynicy idąc z Waldkiem spotkaliśmy Hannę Skarżankę. Poszliśmy za nią aż do willi "Patria" i nawet weszliśmy do restauracji.
Nie oddam za to ręki, ale w Muszynie nie było chyba Hanki i Grażyny Borkowskich. Z Grażyną przyjaźniłam
się, ale nie pamiętam jej na obozie. Za to pamiętam - była Lulka Grabowska, Zosia Pydyńska, Krysia Czarzasta. Ale pamięć bywa zawodna.
Już na początku lat 90-tych byłam w tej okolicy z mężem - wygodnie, samochodem. Wszystko wydawało się inne, nie takie tajemnicze i ciekawe jak wtedy. Tak jak piszesz, nie znaliśmy gór, a właściwie mało kto znał inne tereny poza okolicami Przasnysza. To były zupełnie inne czasy, ale wspaniałe, bo byliśmy niewinni i młodzi. Wszystko było pierwszy raz, a teraz jesteśmy zblazowani dostępem do wszelkich dóbr, no może brak funduszy nas powstrzymuje.
Gdy chcę oderwać się od codzienności, wchodzę na te Twoje wspomnieniowe strony i jest mi dobrze.
Wspomnienia zmuszają do gimnastyki umysłowej, więc skleroza będzie się wolniej rozwijać.
Pisz dalej, a powstanie z tego kronika naszej młodości.
Pozdrawiam, Renia
05.02.2004
12.02.2004
19. W DUECIE
Regina Czernohorska, Warszawa - Waldemar Liszewski, Gdańsk
Hej Renia, Pamiętam nasze wypady do Krynicy, a były one częste. Tak częste, że aż się zastanawiam skąd ten luz i swoboda na zorganizowanym obozie harcerskim? Musieliśmy pełnić jakiej funkcje, bądź specjalne misje! Krynicą byłem od początku urzeczony! Dom Zdrojowy, Bulwary Dietla, Park Zdrojowy, Pijalnia, Góra Parkowa z kolejką na szczyt, z której podziwiać można było słynny tor saneczkowy na stoku, no i piękne widoki z okien restauracji - to wszystko urzekało! Chyba wszyscy wiedzieliśmy, że Krynica słynie nie tylko ze swych zdrojów, ale również i przede wszystkim z faktu, że tutaj właśnie Wielki Kiepura ma swoją PATRIĘ. I postanowiliśmy ją zobaczyć i zwiedzić, by pooddychać atmosferą tamtych lat! I kiedy skręcaliśmy drogą na Chylicz - zobaczyliśmy Hannę Skarzankę.
- "Tak wielka gwiazda musi iść do Patrii" - powiedzieliśmy, i - za nią!
Pamiętam jeszcze, że weszliśmy do środka i ... I nie pamiętam, co było dalej, może to był homar, może tylko pół mielonego?!... Nie wiem nawet, kto był ze mną! Pamiętam, ze był piękny, słoneczny dzień.
Waldi >
Czy pamiętasz nasze spotkanie Skarżanki w Krynicy? Weszliśmy za nią do restauracji w Patrii. Kelnerka przyszła po zamówienie, a Ty - prawie jakbyś zamawiał homara:
- "Prosimy o mielony na dwóch talerzach."
Mieliśmy razem 7 zł. Przyniosła nam dwie porcje, a kotlet był przekrojony na pół i usmażoną stroną do góry. Czy Ty to pamiętasz?
Renia >
Wracaliśmy trochę zmęczeni zwiedzaniem całej Krynicy. Skierowaliśmy się w stronę Domu Zdrojowego, by ugasić pragnienie i odpocząć na ławeczkach. Ale jak tu odpocząć? Tyle ludzi i ławeczki zajęte! Tłumy kuracjuszy, rozstawione straganiki z pamiątkami, a pomiędzy nimi przycupnięci malarze i pseudomalarze ze swoimi sztalugami, bądź tylko z blokami rysunkowymi.
Wówczas uwagę nasza zwrócił jeden siedzący człowieczyna, obłożony papierami, obstawiony obrazkami - rysował! Rysował swoje ptaszki, ludziki, domki. Próbowaliśmy zamienić z nim kilka słów, ale niestety! Ludzie tutejsi mówili, ze to biedny, ułomny Nikifor. Mogliśmy kupić od niego za grosze - drobne malowidełka, ale ani mnie, ani innym nie było to w głowie. Wielka szkoda! Bo to był Wielki Nikifor Krynicki, o czym dowiedzieliśmy się po latach i którego wielką sztukę naiwną zaczął doceniać świat! Z powyższego widać, że Krynica - to nasze wielkie spotkanie z wielką sztuka filmową - Skarżanka i światową sztuką naiwną - Nikifor.(...)
Waldi
19.02.2004
20. Witam!
Będąc u mamy w Przasnyszu (Marii Rzeplińskiej) na jej imieninach i
przeglądając internet w poszukiwaniu informacji o harcerstwie trafiliśmy na
Pana stronę.
Byłem na kilku obozach. Nad jeziorem w Muszakach , w Osłoninie nad zatoka
Pucką. Pamiętam jak tam lało, przeniesiono najmłodszych w końcu do
szkoły.
Będąc ostatnio w Dębkach podjechałem do Osłonina , ale jest
smutno i biednie. Jedyna enklawa to zamek w Rzucewie, niedostępny cenowo dla
przeciętnego Polaka.
Pozdrawiam
Andrzej Rzepliński
07.10.2004
21. Mariusz Bondarczuk
Zajrzałem z przyjemnością znowu na stronę z opisem Twojej / naszej
podróży stateczkiem do Gdańska. Strona i załączniki pięknie się rozrosły w ogromną
opowieść z tyloma detalami i odnośnikami.
To moje niedoszłe skąpanie, którego efektem byłby pewnie brak tego e-maila, to rownież wina fatalnej opieki wychowawców obozowych, którzy zajęci piciem i balangą, zostawili dzieciaki na pokładzie swojemu losowi. No i - mój Boże - dziwne to, ale być może życie zawdzięczam przasnyskiemu łobuziakowi, który za ten dobry uczynek grzeje się teraz światłością
wiekuistą. Nie wiem czy dożył dwudziestki. Sam znalazł śmierć w wodzie.
A dzięki Internetowi opisywanie historii, zawarowane do niedawna dla profesonalistów, zostało zawładnięte przez tzw. szeroką publiczność - świadków, którzy dokładają nowe elementy do tej wielkiej układanki. Jakie wspaniałe czasy!
Pozdrawiam
Mariusz
17.03.2005
22. Mariusz Bondarczuk
|
|
Adasiu,
Znalazłem dwa zdjęcia Stanisława Małkowskiego. Może już je masz, a może nie. Nie wiem, skąd są.
Z Osłonina! A.M.
|
25.03.2005
23. Piotr Łopuszański
Szanowny Panie!
Obejrzałem Pańską stronę internetową i pragnę wyjaśnić kwestię ukazywania się "Świata Młodych", na którym również się wychowałem. Pamiętał Pan dobrze: ukazywał się on w latach pięćdziesiątych
dwa razy w tygodniu. Niedawno wertowałem roczniki tego pisma.
"Ś.M." ukazywał się we wtorki i piątki i był czarno-biały. W 1974 roku zmienił szatę graficzną, stał się pismem kolorowym i zaczął ukazywać się trzy razy w tygodniu: we wtorki, czwartki i soboty. Zatem warto przywrócić pierwotny zapis, ewentualnie dodać powyższe informacje.
01.06.2005
24. Marek Kaniewski
Witam,
Jestem kolekcjonerem i zbieram stare powojenne czasopisma harcerskie z lat 1945-1989 takie jak np. "Świat Przygody", "Na Tropie", "Na Przełaj" "Świat Młodych" itp.
Będę bardzo wdzięczny za informacje, gdzie ewentualnie mógłbym pozyskać te czasopisma i uzupełnić swoją kolekcję.
Poszukuję pojedyńczych egzemplarzy, szczególnie tych starszych z lat 50 i 60, a także całych roczników.
Będę wdzięczny za jakąkolwiek informację na skrzynkę lub wskazanie osoby lub osób, które miałyby ww. czasopisma.
26.11.2005
25. Marek Gawel
Witam Pana !!!
Nazywam sie Marek Gawel.
Zwracam się z trochę nietypową prośbą. Jestem tym, o którym Waldemar Kontewicz
pisze, iż razem
stawialiśmy kopki siana.
Zamieszkuję obecnie w Austrii i od dłuższego czasu poszukuję kontaktu z Waldemarem.
Czy mógłby mi Pan w tej nietypowej sprawie pomóc?
Przepraszam za kłopot i z gory dziekuję.
Mój E-mail:
m.gawel@ycn.com
Pozdrawiam serdecznie
14.03.2007
***
Witam Pana
Dziekuję serdecznie za pomoc, dzisiaj nareszcie po ok 14 latach zapomnienia
otrzymałem pierwszy list od Waldka. Jestem Panu i Pańskim przyjaciołom
niezmiernie wdzięczny.
Wszystkiego Dobrego.
Marek Gawel
16.03.2007
26. M. K.
Szanowny Panie,
Przeglądając strony internetowe, w których są jakiekolwiek wzmianki dotyczące mojego miasteczka (Pasym), natrafiłam na Pańskie zdjęcia i opowieści. Z wielką przyjemnością czyta się owe wspomnienia i opisy miejsc, które znam. (…)
Od kilku lat mieszkam za granicą, wkrótce wracam do kraju. Ów kilkuletni pobyt w innych krajach pokazał mi, że człowiek chyba zawsze będzie chciał wracać do swoich korzeni, do miejsc w których się wychował, które uczyły go świata. Wychowana na warmińsko - mazurskich łąkach i w lasach, nie odnajduję się za granicą (mimo iż i tu są łąki i lasy), sentyment oraz wspomnienia wręcz dręczą i bolą.
Z przyjemnością czyta się Pańskie wspomnienia. Mam 32 lata, uważam, ze świat zmienił się bardzo od czasu, gdy byłam nastolatką. Jestem ciekawa, jak na zmiany wokół nas ('świat' to może za wielkie słowo) zapatrują się wczesne pokolenia powojenne. Jak cudownie mieć wspomnienia. Czy będą je miały dzisiejsze dzieci, które wychowują się 'na siedząco' przed komputerem czy telewizorem podjadając niezdrowe jedzenie z pięknych opakowań.
To takie moje krótkie dywagacje wywołane przez Pańskie spisane wspomnienia.
Pozdrawiam serdecznie,
M. K.
|